Nasza obecność dzisiaj to chwila zadumy nad naszą przeszłością, nad ofiarą życia Legionistów i Żołnierzy Wojska Polskiego, nad ofiarą życia gen. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego – mówił p.o. Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk 1 lipca 2017 roku w Krakowie podczas zorganizowanej przez Urząd uroczystości z okazji 75. rocznicy śmierci generała. Przy jego mogile na Cmentarzu Rakowickim uczczono pamięć tego zasłużonego żołnierza Legionów Polskich i adiutanta Naczelnego Wodza Marszałka Józefa Piłsudskiego, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku, a także dyplomaty. W uroczystościach obok kombatantów wzięli udział także między innymi Wojewoda Małopolski Piotr Ćwik, Prezydent Miasta Krakowa Jacek Majchrowski i Dowódca Garnizonu Warszawa gen. bryg. Robert Głąb. Wojskową asystę honorową wystawił Pułk Ochrony, jednostka wojskowa podległa Dowództwu Garnizonu Warszawa, której patronem jest gen. Wieniawa-Długoszowski.

 

Pochylamy się nad mogiłą jednego z najdzielniejszych żołnierzy Wojska Polskiego, nad mogiłą jednej z najpiękniejszych i najbarwniejszych postaci we współczesnych dziejach Polski. Ale pochylamy się też z zadumą nad mogiłami jego kolegów, którzy polegli w latach wielkiej wojny i spoczywają w tej kwaterze Cmentarza Rakowickiego. Pochylamy się z wdzięcznością, bo dzięki ich życiu i generała Wieniawy-Długoszowskiego możemy myśleć i mówić po polsku. Dlatego, że w chwili największej próby im nie zabrakło odwagi. Kiedy ruszali z 1. Kompanią Kadrową z krakowskich Oleandrów, Bolesław Wieniawa-Długoszowski, wówczas lekarz świeżo zaciągnięty do Strzelca, był jeszcze piechurem przez pierwsze dni sierpnia roku 1914 i maszerował w 4. Plutonie Kadrówki, wówczas nikt nie dawał im szans na to, że przyniosą wolność, że przyniosą niepodległość. Znalazło to przecież echo w słowach „Pierwszej Brygady”, którą również Wieniawa śpiewał, „Mówili żeśmy stumanieni nie wierząc nam, że chcieć to móc”. Ale oni udowodnili, że dla dumnych Polaków nie ma rzeczy niemożliwych i ten ich marsz rozpoczęty w sierpniu 1914 roku zakończył się jesienią roku 1918 wielkim zwycięstwem. Wieniawa-Długoszowski miał już wówczas za sobą i doświadczenia konspiracyjne POW, pobyt na Łubiance i natychmiast włączył się w walkę o polskie granice również jako adiutant Naczelnego Wodza, swojego ukochanego Komendanta – Józefa Piłsudskiego. A później w okresie międzywojennym Wieniawa przeniósł do polskiej armii, do polskiego życia towarzyskiego, kulturalnego to co najpiękniejsze z polskiej tradycji romantycznej dziewiętnastowiecznej: przeniósł mit szwoleżera cieszącego się życiem, kochającego życie, ale kochającego przede wszystkim wolność i niepodległość ponad wszystko. Pisał utworze „Ułańska jesień”: „Przeżyłem moją wiosnę szumnie i bogato”. Bo to była młodość gdzie każdy z nich, tych, który tworzyli II Rzeczpospolitą cieszył się z tego, że Polska jest niepodległa i wyrażał swoją radość również w ten sposób, że karty polskiej historii pełne są anegdot z tym związanych. Ale kiedy przyszła chwila próby, kiedy trzeba było zdjąć kawaleryjski mundur i wstąpić do służby dyplomatycznej nie wahał się ani chwili. Przestał być tym radosnym, kochającym życie szwoleżerem, a zaczął być dyplomatą. Wybitnym dyplomatą bo jego służba jako Ambasador Rzeczpospolitej przy Kwirynale była przepełniona wieloma sukcesami, bo to przecież dzięki niemu w 1939 roku Włosi przymknęli oko na to, że tysiące uchodźców przybywających z Polski przedostawało się do Francji i tworzyło dalej Wojsko Polskie. Wieniawa-Długoszowski był doskonałym przykładem tego, że służyć Rzeczpospolitej trzeba umieć na każdym polu: i w okopie i na szwoleżerskim rumaku i jako dowódca pułku szwoleżerów i jako dowódca brygady kawalerii i jako dyplomata. I wreszcie również w 1939 roku, bo pamiętać należy, jako ten, który otrzymał od prezydenta Ignacego Mościckiego misję stanięcia na czele państwa na uchodźstwie jako Prezydent Rzeczpospolitej. Odszedł tragicznie w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach w Nowym Jorku. Pisał we wspomnianym już wierszu „Ułańska jesień”: „Ja wiem, że mi tam w niebie z karku łba nie zedrą, Trochę się na mój widok skrzywi Święty Duch, Lecz się tam za mną wstawią Olbromski i Cedro”.

 

Wierzymy, ze patrzy teraz na nas Wieniawa z góry i jako twórca wspaniałych powiedzeń i wskazań uśmiecha się do nas i przekazuje nam te maksymę, którą starał się zaszczepić i szwoleżerom i dyplomatom, mówiąc, że „w dyplomacji można popełniać świństwa, ale nigdy głupstw, w kawalerii na odwrót: można popełniać głupstwa, ale świństw nigdy”. I to jest testament Wieniawy napisany z lekkim humorem, ale myślę, ze Wieniawa nie byłby zadowolony gdybyśmy ze smutkiem czcili dzisiejszą rocznicę – mówił p.o. Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk wspominając generała.

 

List Prezesa Rady Ministrów Beaty Szydło skierowany do zebranych na uroczystości w Kwaterze Legionowej odczytał Wojewoda Małopolski Piotr Ćwik. Na grobie gen. dyw. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego uczestnicy uroczystości złożyli wieńce i kwiaty między innymi od Prezydenta RP Andrzeja Dudy, Prezesa Rady Ministrów Beaty Szydło i Ministra Spraw Zagranicznych Witolda Waszczykowskiego.

 

Jan Józef Kasprzyk, p.o. Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, uczcił też pamięć poległych 13 czerwca 1915 roku podczas szarży pod Rokitną, w tym rtm. Zbigniewa Dunin-Wąsowicza, składając wieniec przed Pomnikiem Rokitniańczyków na Cmentarzu Rakowickim.

 

nr 11 (407) listopad 2024

listopad