21 sierpnia br. Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk wziął udział w uroczystościach upamiętniających 78. rocznicę walk 1. Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka o wyzwolenie francuskiej Normandii.

 

Obchody rocznicowe zwycięstwa pod Falaise rozpoczęły się na Polskim Cmentarzu Wojennym w Langannerie, gdzie w niedzielny poranek pośród blisko 700 mogił polskich żołnierzy poległych w czasie II wojny światowej we Francji polska delegacja z ministrem Janem Józefem Kasprzykiem na czele, ambasadorem Janem Emerykiem Rościszewskim oraz przedstawicielami władz Francji i francuskiej Polonii wzięła udział we Mszy świętej w intencji generała Stanisława Maczka i jego żołnierzy.

 

Po Eucharystii zabierając głos minister Jan Józef Kasprzyk podkreslił, że: bitwa pod Falaise była najważniejszą bitwą kampanii normandzkiej w której kluczową rolę odegrali Polacy z I. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka.

Aby opisać heroizm walk w kotle pod Falaise minister przywołał wspomnienia płk. Stanisława Koszutskiego, dowódcy 2 pułku pancernego, który pisał: wszyscy wyglądali jak upiory, czarni od kurzu, zapadnięte policzki, czerwone - zaognione oczy, w kombinezonach poplamionych krwią własną i innych kolegów. Tak wyglądało to wojsko znane z szyku i elegancji w Glasgow, Edynburgu i zamków szkockich jeszcze sześć tygodni wczesniej. Oto prawdziwy, daleki od wyobrażeń obraz bohaterów, ludzi wyczerpanych, ludzi wyeksploatowanych do granic możliwości, ale niepokonanych. Gdy dotarła kanadyjska odsiecz nie mieli nawet siły, by okazać radość z odniesionego zwycięstwa.

 

Następnie odwołując się do miejsca ostatniego spoczynku 615 żołnierzy „Czarnej dywizji” generała Maczka poległych w walkach z Niemcami pod Falaise i Chambois minister Kasprzyk powiedział: do zwycięstwa dochodzi się drogą naznaczoną krzyżami. Inaczej się nie da. Ktoś musi się poświęcić, by ktoś inny mógł cieszyć się pokojem.

– Te krzyże również na tym cmentarzu, to cena zwycięstwa i pokoju jaki nastał po zakończeniu wojny. Niestety, nie przynioło to nam Polakom wolności, wszak po wojnie znaleźliśmy się za żelazną kurtyną w sowieckiej strefie wpływow i wielu weteranów do Ojczyzny powrócić nie mogło. Dali jednak młodym i następnym pokoleniom bardzo wyraźne przesłanie: Polacy nigdy się nie poddają. Polacy walcza o niepodległość własną i innych narodów do ostatniego tchu. Za każdą zadaną nam krzywdę przyjdzie dzień zapłaty. Tutaj żołnierze generała Maczka odpłacili najeźdźcom niemieckim za nasze zniszczone miasta, za płonącą Warszawę, za masowe egzekuzje i piekło obozów koncentracyjnych - mówił szef UdSKiOR.

 

Uczestnicy uroczystości odbywających się na jedynej polskiej nekropolii wojennej we Francji wzięli także udział w ceremonii identyfikacyjnej grobu żołnierza 1. Dywizji Pancernej kaprala Mieczysława Szymańskiego, strzelca szwadronu dowodzenia, który zginął w bitwie pod Saint – Aignan de Cramesnil w Normandii. Jego szczątki złożone do grobu na Polskim Cmentarzu Wojennym w Langannerie dopiero w 1947 r. do tej pory spoczywały w bezimiennym grobie. Kapral Mieczysław Szymański jest kolejnym żołnierzem, który dzięki projektowi Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Zaginieni, ale nie zapomniani żołnierze Polskich Sił Zbrojnych” w miejscu ostatniego spoczynku odzyskał tożsamość.

 

Uroczystości na Cmentarzu Wojennym w Langannerie zakończył Apel Poległych oraz salwa honorowa pododdziałów 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, która kultywuje tradycje 1 Dywizji Pancernej generała Maczka. Po nich nastąpiła ceremonia złożenia kwiatów.

Żołnierze w sposób szczególny oddali hołd uwielbianemu, przez podkomendnych nazywanych „Dziećmi Macieja” – majorowi Janowi Maciejewskiemu, dowódcy 10. Pułku Strzelców Konnych, który zginął od kuli snajpera 20 sierpnia 1944 r.

Tego samego dnia, w samo południe na placu 1. Polskiej Dywizji Pancernej w miejscowości Potigny pod pomnikiem upamiętniającym żołnierzy „Czarnej dywizji”, która wyzwoliła miasto złożono wieńce i kwiaty.

 



1. Dywizja Pancerna powstała 25 lutego 1942 r. na rozkaz Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego. Po przeszkoleniu, w sierpniu 1944 r. w składzie 1. Armii Kanadyjskiej, dywizja została przerzucona na front zachodni, do Francji. Tam też, w bitwie pod Falaise odegrała kluczową rolę w zamknięciu okrążenia wokół niemieckiej 7. Armii i 5. Armii Pancernej. Jak powiedział brytyjski marszałek Montgomery dowodzący siłami lądowymi Aliantów we Francji: „Niemcy byli jakby w butelce, a polska dywizja była korkiem, którym ich w niej zamknęliśmy”.

Natarcie rozpoczęło się 7 sierpnia 1944. W ciągu pierwszego tygodnia cały II Korpus Kanadyjski posunął się jednak na odległość zaledwie około 10 kilometrów. W tym czasie działania wojsk alianckich w pozostałych sektorach doprowadziły do częściowego okrążenia wojsk niemieckich. Jedyna możliwa droga, którą mogły się one wycofać w głąb Francji, przebiegała przez korytarz o szerokości mniej niż 30 kilometrów. Zadanie zablokowania drogi odwrotu wojskom niemieckim powierzono m.in. polskiej 1. Dywizji Pancernej.

Brawurowa akcja 10. Pułku Strzelców Konnych doprowadziła 15 sierpnia do uchwycenia przepraw Niemców przez rzekę Dives. Następnie dywizja otrzymała rozkaz opanowania rejonu miasteczka Chambois. Generał Maczek z własnej inicjatywy włączył do tego planu również kompleks wzgórz Mont Ormel (nazwany przez niego „Maczugą”), którego posiadanie pozwoliłoby dywizji na wykonanie zadania. Wzgórza te przecinały bowiem ostatnie drogi odwrotu niemieckiego, a zarazem dawały szansę oparcia się atakującym wojskom niemieckim. 19 sierpnia oba kluczowe punkty zostały opanowane przez oddziały 1. Dywizji Pancernej. W ten sposób okrążono 7. Armię Niemiecką w tzw. kotle Falaise. Jednocześnie ze wszystkich stron na te strategiczne punkty zmierzały zgrupowania niemieckie. Wojsko polskie było tam okrążone. Armia niemiecka została z kolei okrążona przez aliantów.

Jak mówił generał Maczek – 1. Dywizja Pancerna była postawiona na drodze byka i usiłowała go schwycić za rogi. Podczas kiedy główne siły brytyjskie i amerykańskie zajęły się trzepaniem tego byka po bokach i po ogonie, dodając mu jeszcze rozpędu do uciekania.

Przez 3 dni i noce na Maczudze i w miejscowości Chambois, trwały krwawe walki. Mimo zupełnego odosobnienia, mimo tego, że amunicję trzeba było zrzucać z powietrza, że przewaga Niemców była zdwojona przez rozpaczliwą wolę przebicia się, niemieckie korpusy pancerne nie dokonały tego, musiały skapitulować, zostawiając pole zasłane trupami ludzi, koni i sprzętu. Wzięto wówczas do niewoli blisko 6 tysięcy Niemców, zniszczono 70 czołgów, 500 samochodów i ponad 100 dział. Po bitwie i uzupełnieniu strat Dywizja powróciła na pierwszą linię frontu i wzięła udział w pościgu za wycofującymi się wojskami niemieckimi. W wyniku zwycięstwa pod Falaise przełamano obronę niemiecką w Normandii oraz doprowadzono do wyjścia aliantów na linię Sekwany, a później Renu. Zwycięski szlak bojowy dywizji wiódł następnie przez Belgię i Holandię, by 5 maja 1945 r. zakończyć się w niemieckim porcie wojennym w Wilhelmshaven.

 

nr 11 (407) listopad 2024

listopad